Łucja Kowolik

Łucja Dubiniecka

8,5
1 238 ocen gry aktorskiej
powrót do forum osoby Łucja Kowolik

Czy ktoś może wie, co się dzieje obecnie z panią Łucją Kowolik? Podobno przed stanem wojennym wyjechała do Francji i tam osiadła, ale to tylko wiadomość zasłyszana. Może ktoś wie coś z pewniejszego źródła.

Z tego co mi wiadomo, Łucja Kowolik nie była zawodową aktorką lecz inżynierem chemikiem, kiedy z powodu jej niezwykłej urody Kazimierz Kutz zaproponował jej rolę w "Perle w koronie", zrealizowanej w roku 1970. Mimo braku wykształcenia kierunkowego z zadania aktorskiego wywiązała się pani Kowolik zupełnie dobrze, w związku z czym w ciągu kilku następnych lat zagrała jeszcze kilka ról filmowych, ale pod koniec lat 70. zniknęła z ekranu i chyba z kraju. Szkoda.

kaceli

Gdy jeszcze mieszkała na osiedlu kopalni Wujek, nieznani wielbiciele kładli w nocy kwiaty na jej progu. Było ich czasem tyle, że nie mogła znaleźć butelki z mlekiem. A podrostki z sąsiednich domów już od wiosny leżeli przy schodach jej domu, by móc zajrzeć pod spódnicę, gdy szła rankiem po świeże bułki dla męża i córki” - pisze Kutz we wspomnieniu o niej.
Jej małżeństwo rozpadło się kilka lat po premierze Perły w koronie. Jedni mówili, że mąż nie mógł jednak znieść nagiej żony na ekranie, inni, że był zazdrosny o jej sławę, jeszcze inni, że to Łucji przewróciło się w głowie - porzuciła posadę żony dla zawodu aktorki. I choć grała tylko niewielkie rólki w teatrze w Zabrzu i w drugorzędnych produkcjach filmowych, robiła to, co lubiła. W końcu wyjechała w 1981r. za granicę. Kutz opowiada, że piękna Lusia sprzedaje buty w domu towarowym w Australii.
Ciekawostki o filmie:
Stary, czytałem ten scenariusz! Opamiętaj się, z tego nie da się nic zrobić. Zrobiłeś jeden dobry film, ale drugiego takiego nie zrobisz. Zresztą strajki to skompromitowany temat - krzyczy Krzysztof Zanussi, wpadając do mieszkania Kutza na katowickim osiedlu Tysiąclecia.
Jest kilka miesięcy po premierze Soli ziemi czarnej. W atmosferze sukcesu filmu Kutz skończył scenariusz do swego kolejnego śląskiego obrazu, Perły w koronie. Jest z siebie błogo zadowolony i - jak powie po latach - rozbestwiony.
„Miałem własny sposób na Śląsk. Pewny swego, zabrałem się za Perłę. I Bóg wie, jak by się to skończyło, gdyby nie Zanussi - opowiada Kutz Hannie Krall. - Był kompletnie przerażony, a ja się tak strasznie przeraziłem jego przerażeniem, że uleciał cały mój spokój i pewność. I obudził się we mnie instynkt zagrożenia, przeczucie katastrofy, które wyzwala samoobronę, instynkt samozachowawczy, chęć walki o życie. Zanussi uruchomił we mnie jakby dodatkowy silnik rakiety kosmicznej, dzięki któremu robi się rzecz na najwyższych obrotach”.
Do matki pisał: „Na Nikiszowcu rośnie dekoracja i w pierwszych dniach marca tam zaczną się zdjęcia. Jak zwykle mam coraz większego pietra i staję się jakby bardziej nerwowy. Bo data rozpoczęcia zdjęć zbliża się jak coś groźnego, jak zagłada czy coś w tym rodzaju”.
W Klapsach i ścinkach dodał: „Dzięki Zanussiemu podczas kręcenia tego filmu trzymałem »cięciwę na celu«”.
Kutz decyduje: strajkującą kopalnię budujemy nie w atelier, w Łodzi, ale w cechowni kopalni Wieczorek na katowickim Nikiszowcu. Tam, gdzie zginęli jego dziadkowie.
Statystów - strajkujących górników - każe malować czarną sadzą, żeby przypominali posągi. Spod czarnych bruzd błyskają białe zęby, przekrwione białka oczu, zmęczenie i wściekłość. Scenograf Bolesław Kamykowski wspominał, że codziennie szło na to sześćset kilogramów sadzy.
- To codzienne pylenie to była straszna mordęga - zapamiętał Franciszek Pieczka, który grał Sierszę, przywódcę strajku. - Kazio wymyślił sobie, że w miarę strajku upodabniamy się do węgla. Ale to miało wyraz! W dodatku cały czas myślałem o swoim ojcu”.
Kutz wie doskonale, kogo zaangażował: Pieczka jest Ślązakiem spod Jastrzębia-Zdroju, jego ojciec był górnikiem, „robił na grubie” przez czterdzieści lat, a sam Pieczka przepracował rok w kopalni.
Franciszek musi traktować ten film jako swój.
Tak jak traktują go statyści, emerytowani górnicy. Podglądają Kutza i co chwilę odciągają na bok:
- Panie Kutz, mogyma chwila pogadać na osobności?
Oferują swoje usługi:
- Jo pracował w cyrku, moga panu wytresować każde zwierzę.
- Jo był mistrzem Śląska w akrobatyce. Jakbyście potrzebowali, żeby spaść z wysokości, to ja moga.
- Jo moga wszystko zagrać i zaśpiewać, bez nut.
Kutz: „Ani przedtem, ani potem nie miałem wokół siebie tylu wspaniałych ludzi. Górnicy oddali mi swój wolny czas, swoje talenty i swoją kulturę pracy”.
Problem miał tylko z katowickim biskupem Herbertem Bednorzem. Gdy przyszedł do kurii - jak to on - w dżinsach, w sandałach, z torbą przewieszoną przez ramię, biskup zmierzył go surowo od stóp do głów. Kutz poprosił o udostępnienie któregoś ze śląskich kościołów do nakręcenia kilku scen. Biskup przeczytał scenariusz. - Polska policja nigdy nie biła demonstrantów w kościele - oświadczył.
- Według mojej wiedzy zdarzyło się to dwukrotnie - twierdzi Kazimierz Kutz. - Zaczęliśmy się spierać, ale każdy został przy swojej racji. W końcu biskup oznajmił, że jeśli nie zrezygnuję z tej sceny, to on nie może mi dać przyzwolenia na kręcenie w kościele. W tej sytuacji musieliśmy się zwrócić do gminy ewangelickiej i za małe pieniądze nakręciliśmy tę scenę u nich, wynosząc uprzednio figurę Lutra.

Film zaczyna się jak sielankowa ballada o górniczej osadzie. Tak jak Kutz pamięta Śląsk z dzieciństwa. Wszystko tu ma swoje miejsce: ciężko pracujący mężczyźni, czekające na nich kobiety, starzyki kurzący fajki i wygrzewający się na ławkach przed domkami, dzieci biegające „za sflaczałą skórą”, nawet bezrobotni.
Mieszkańcy są pracowici, przywiązani do tradycji. Najważniejszy jest dla nich dom i rodzina: przykładem tych wartości jest familia Jasia i jego żony Wichty.
W domu panuje patriarchalna harmonia. Żona czeka na męża z parującym obiadem, a gdy ten wraca z kopalni, myje mu nogi. Synowie wycierają mu stopy ręcznikami i pożądliwie patrzą w talerz, gdzie leży kawałek mielonego mięsa - tylko dla ojca, bo tylko jemu się należy, bo on pracuje. Jeden z synów, Jorguś, korzystając z jego nieuwagi, porywa mięso i kryje w rączce, za plecami. Ojciec się lituje i dzieli karbinadel na trzy części, tak by starczyło również dla chłopców. Żona nie dostaje - zauważą po latach feministki. I będą miały rację, w śląskiej rzeczywistości lat trzydziestych głową domu jest mężczyzna, to on dyktuje warunki gry.

Wichta jest skromna, piękna i zwykle posłuszna, choć bywa niepokorna - gdy mąż odzywa się po dłuższym milczeniu, zwraca mu uwagę: „No, nareszcie żeś coś pedzioł, już ech myślała, że ci na grubie gemba zasypało”.
Anna Dymna pamięta, że gdy poznała Kutza w łódzkiej wytwórni filmowej, kręciły się wokół niego tłumy blondynek. Reżyser wybierał aktorkę do roli Wichty.
Do tej roli reżyser angażuje Łucję Kowolik z Katowic Ligoty - amatorkę, koleżankę Olgierda Łukaszewicza (który gra Jasia) ze szkoły i harcerstwa. Ciemnoblond długie włosy, lekko zadarty nos, wydęte usta, regularne rysy twarzy.
Tak ją scharakteryzował Kutz w Klapsach i ścinkach: „22 lata, krótkowzroczna, wyciszona, łagodna i nieśmiała. I nietknięta wszelkim plugastwem. Poza mężem, sztygarem na kopalni Wujek, nie tknęła innego mężczyzny, nie znała smaku alkoholu i przespała wszystkie noce po bożemu. Była naturalna. Kamera lubi takie jadło, bo po nim ludzie czują się lepsi”.
W filmie jest scena erotyczna. Jeremi Przybora pamiętał, że wycinała ją peerelowska cenzura.
Kutz tak ją opisał w scenariuszu: „Jasio dotknął jej twarzy, wtopił dłoń w jej gęste włosy. Poczuła przyjemność od czubka włosów, zaczęła się łasić, odważyła się dotknąć jego gołego ramienia, a gdy spostrzegła, że ogląda jej ciało, przymknęła mu źrenice i przygarnęła ku sobie. Jasio zachichotał jak szczeniak przy psocie i zaczął dotykać ustami jej ciała, miejsce w miejsce, tak długo, aż pokryło się gęsią skórką”.
W filmie jest niewiele więcej: przerażone oczy Łukaszewicza wyłaniającego się znad brzegów łóżka i krągłe kształty Łucji Kowolik.
W 2008 roku redaktorzy Telewizji Puls (jej większościowym udziałowcem są ojcowie franciszkanie) wytną scenę z emitowanego filmu. Prezes stacji tłumaczył, że zrobili to ze względu na „troskę o widza”. Scena miała być zbyt bezwstydna, by oglądały ją dzieci. - Trudno sobie wyobrazić, żeby w stacji promującej wartości chrześcijańskie emitowano filmy ze scenami erotycznymi - stwierdził.
- To kaleczenie filmu, barbarzyństwo - złości się Kutz.
Łukaszewicza informacja o cenzurze rozbawiła: - Pamiętam, ile mnie kosztowały te sceny, jaki byłem zawstydzony.
Jak wyglądały małżeńskie zaloty? Olgierd, z wąsikiem, lekko zaokrąglony. Prywatnie został właśnie mężem aktorki Grażyny Marzec. Łukaszewicz, zwykle poważny, śmieje się: - Na zdjęciu z własnego ślubu wyglądam jak Jasio z Perły, pokazuję je zaufanym i tym, którzy chcą się pośmiać.
Łucja zarumieniona, myślami pewnie przy mężu, który nie wiedział, że Kutz ją namówił, by się rozebrała przy obcych mężczyznach (zobaczy ją nagą dopiero na ekranie, Kutzowi powie czupurnie, że nie sądził, że żona do czegoś się nadaje, a tu taka niespodzianka).
Łukaszewicz miał jej szeptać do ucha miłośnie. Ale nie umiał.
- Olo, ty fajtłapo, kompletnie sobie nie radzisz - wykrzykiwał Kutz zza kamery.
Łucja zdumiona: - O co chodzi?
Łukaszewicz: - W scenariuszu w ogóle nie było napisane, jak mam się zachowywać. Pewnie chodziło mu, by złapać taką moją bezradność. Udało mu się, kompletnie wytrącił mnie z równowagi.
A Łucja? Była rozanielona.

MadeInHeaven

Świetny materiał.

MadeInHeaven

Świetny, ale poproszę o źródło! Chociażby po to, żeby przeczytać całość.
Z góry dziękuję.

MadeInHeaven

Zaiste Perła w koronie - pani Łucja była taka bujna!

kaceli

http://www.wysokieobcasy.pl/wysokie-obcasy/1,96856,6273074,Uciekaj__Lusia__uciek aj___o_losach_kusicielki_z___Perly.html?as=1&startsz=x

kaceli

Ja wiem gdzie sie znajduje bo to moja Ciocia :)

tomlasting

Moge powiedziec ze nie we Francji :)

tomlasting

MadeInHeaven nie sprzedaje butow :)

tomlasting

Jeżeli masz kontakt z Łucją to proszę o kontakt chciałbym jej przekazać kilka informacji dotyczących naszej znajomości

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones